- Omoda to popularna marka koncernu Chery, który w 2024 r. sprzedał ponad 2,6 mln aut i jest największym chińskim eksporterem samochodów osobowych — nieprzerwanie od 22 lat
- Omoda E5 daje kierowcy coś niezwykle cennego: jazda nią odstresowuje i uspokaja
- Sprawdziłem, jak akumulator Omody E5 znosił całonocne parkowanie na 12-stopniowym mrozie
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Zrobiło się jak przed globalnym ociepleniem. 12-stopniowy ziąb nad ranem, chwilami przenikliwy wiatr i śnieg — być może ostatni w 2025 r. A przeciw temu wszystkiemu nieduży chiński elektryczny SUV pozostawiony na noc bez dachu nad głową. To przeze mnie: nie mam garażu. Jak to zniosła Omoda E5?
Teoretycznie Omoda E5 wydaje się znakomicie przygotowana na zimę nie tylko w czasach globalnego ocieplenia. Ma pompę ciepła oraz podgrzewanie przednich foteli i tylnej kanapy. Podgrzewane są również kierownica, przednia szyba, a nawet dysze jej wycieraczek. Mało tego, te wszystkie formy podgrzewania są już w standardzie. Używając popularnego sloganu: co może pójść nie tak? Sprawdźmy.
Przeczytaj także: Przebyłem 10 tys. km, żeby pojeździć Omodą 9. Z taką ceną ten wielki SUV z Chin wywoła wstrząs na rynku
Chiński SUV Omoda E5: wyposażenie standardowe
Raz, a dobrze. Albo raczej: raz, a bardzo dobrze — Omoda E5 jest w Polsce dostępna tylko w jednym wariancie wyposażenia. To upraszcza sprawę: nie trzeba już analizować kilku różnych wersji, sprawdzać, porównywać i przeliczać. Na dodatek, w tym jednym wariancie upchnięto tyle, że trudno prosić o więcej. Naprawdę rzadko trafiam na cennik samochodu, którego wszystkie kilkadziesiąt pozycji wyposażenia opatrzono adnotacją "w standardzie".
Przeczytaj także: Jeździłem chińskim SUV-em, który chce pokonać Toyotę RAV4 jej własną bronią
Omoda E5 bez dopłaty serwuje m.in.:
- 7-letnią gwarancję (z limitem 150 tys. km);
- 8-letnią gwarancję (z limitem 160 tys. km) na akumulator trakcyjny;
- 7 poduszek powietrznych;
- 2-strefową automatyczną klimatyzację;
- LED-owe reflektory;
- dwukolorowe malowanie nadwozia bądź lakier metalizowany;
- system kamer 540 stopni (pokazuje również obraz spod podwozia samochodu);
- przednie i tylne czujniki parkowania;
- elektryczne otwieranie pokrywy bagażnika;
- podgrzewanie kierownicy;
- tapicerkę ze skóry ekologicznej;
- bezkluczykowy dostęp i uruchamianie silnika;
- okno dachowe z elektrycznym sterowaniem;
- elektryczną regulację fotela kierowcy w sześciu kierunkach;
- elektryczną regulację przedniego fotela pasażera w sześciu kierunkach;
- podgrzewanie i wentylację przednich foteli;
- podgrzewanie tylnej kanapy;
- podgrzewanie przedniej szyby;
- podgrzewanie dyszy spryskiwaczy wycieraczek przedniej szyby;
- elektryczną regulację, podgrzewanie i składanie bocznych lusterek;
- elektryczną regulację przednich i tylnych szyb bocznych;
- tempomat adaptacyjny;
- wyświetlacz typu head-up;
- system audio Sony z ośmioma głośnikami;
- bezprzewodową łączność z Apple CarPlay i Android Auto;
- bezprzewodową ładowarkę do kompatybilnego smartfonu;
- 12,3-calowy ekran dotykowy w środkowej konsoli;
- 12,3-calowy ekran zestawu wskaźników;
- pompę ciepła;
- 18-calowe aluminiowe obręcze kół
A ile to kosztuje? Wbrew pozorom to wcale nie jest prosta odpowiedź — nie w czasach rządowego programu dopłat do nowych samochodów elektrycznych NaszEauto.
Chiński SUV Omoda E5. Ceny w Polsce: przed i po dopłatach
Już katalogowa cena Omody E5 jest rewelacyjna. Ten "obwieszony" do granic przyzwoitości standardowym wyposażeniem elektryczny kompaktowy SUV kosztuje 169 tys. 900 zł. Przed dopłatami. A po nich?
Przeczytaj także: Rozmawiałem z dyrektorem Stellantisa na Europę. "Tychy nie są w najbardziej niebezpiecznej sytuacji"
Program NaszEauto zakłada wiele wariantów dopłat. Skupmy się na tych dla osób prywatnych, które ani nie prowadzą jednoosobowej działalności gospodarczej, ani swojej Omody E5 nie wzięły w leasing bądź wynajem długoterminowy. Oto ceny tego chińskiego SUV-a w wybranych scenariuszach dopłat:
- cena po podstawowej dopłacie: 151 tys. 150 zł;
- cena po podstawowej dopłacie dla osób z Kartą Dużej Rodziny: 139 tys. 900 zł;
- cena po podstawowej dopłacie i dodatkowej z uwagi na dochód kupującego nieprzekraczający 135 tys. zł rocznie: 139 tys. 900 zł (z Kartą Dużej Rodziny: 134 tys. 900 zł);
- Cena po obu dopłatach plus premii za zezłomowanie samochodu spalinowego, którego jest się właścicielem co najmniej od trzech lat, a zezłomowanie nastąpiło nie wcześniej niż 1 lutego 2020 r.; 129 tys. 250 zł (z Kartą Dużej Rodziny: tyle samo)
Czyli co? Za niecałe 130 tys. zł mamy rodzinnego elektrycznego SUV-a w nieziemskim standardzie. Tylko gdzie to wspominane na początku premium? A właśnie.
Chiński SUV Omoda E5: jakość, komfort i wrażenia z jazdy
Pierwsze premium Omody E5 to jakość wykonania. Materiały są typowe dla aut prestiżowych marek, precyzja montażu — również. Potężną część deski rozdzielczej wykończono skórą — co z tego, że sztuczną, przynajmniej zwierzęta nie ucierpiały. Nawet takie szczegóły, jak dźwigienki za kierownicą potraktowano z pietyzmem.
W testowanym samochodzie trafiłem tylko na dwie rzeczy, które się kłóciły z ogólną idyllą: szczeliny między pokrywą schowka a resztą centralnego tunelu po obu stronach miały minimalnie inną szerokość, a przesuwane "wieczko" schowka tuż pod środkową konsolą chodziło nieco za ciężko. Tyle.
Drugie premium to fotele: są szalenie wygodne, obszerne, znakomicie wyprofilowane, elektrycznie regulowane, wentylowane i podgrzewane. Podgrzewana jest też tylna kanapa, na której miałem całkiem sporo miejsca na nogi i wystarczająco nad głową. A to już dużo, bo sam jestem duży (188 cm wzrostu).
Trzecie premium to zawieszenie: relatywnie miękkie, ciche i świetnie tłumiące nierówności — także serię poprzecznych w postaci szyn tramwajowych.
Czwarte premium to cisza: Omoda E5 jest elektrykiem, więc już "z urzędu" jest tu cicho, ale i tak ta akustyczna łagodność cieszy. I uspokaja: niewiele samochodów potrafi taką ciszą i tym komfortem zawieszenia tak odstresowywać. A to już nie tyle premium, ile luksus.
Piąte premium to maniery: 204-konna Omoda E5 z maksymalnymi 340 Nm i 7,6 s od 0 do 100 km na godz. przyspiesza fantastycznie, ale z godnością. Nie wyrywa szaleńczo do przodu jak wiele mocniejszych elektryków, robi to z wrodzoną elegancją. Niemniej trzeba uważać, bo dynamika jest naprawdę fenomenalna.
Inna sprawa, że Omoda E5 jak na elektrycznego kompaktowego SUV-a o długości 442,4 cm jest relatywnie nieciężka: waży bowiem 1710 kg.
Na koniec jeszcze jedno premium, takie mniejsze: kamery Omody E5 pokazują również obraz spod spodu auta. Dzięki temu dobrze widzisz, czy np. nie najechałeś na linię parkingową.
Chiński SUV Omoda E5: nie wszystko takie piękne
Omoda E5 ma też wady. Pierwszą widać od razu po spojrzeniu na środkową konsolę.
Jak w większości współczesnych samochodów, sterowanie temperaturą, siłą i kierunkiem nawiewu klimatyzacji w Omodzie E5 "zaszyto" w ekranie dotykowym. A to oznacza, że najbardziej prozaiczne czynności wymagają zdecydowanie za dużej dekoncentracji, zwłaszcza jeśli na ekranie mam Apple CarPlaya do nawigacji i słuchania nut.
Bo tak: żeby z Apple CarPlaya przejść do regulacji temperatury, muszę wykonać dwa kliki i dopiero trzecim ustawiam stopnie Celsjusza. Po "jedynie" trzech klikach jestem w menu siły i kierunku nawiewu, który ustawiam czwartym muśnięciem. A żeby wrócić np. do nawigacji Waze w Apple CarPlay, wystarczą już trzy gesty: jedno przesunięcie i dwa kliki.
Innymi słowy, żeby przyspieszyć "wiatrak" klimatyzacji, trzeba sześciu klików w odpowiednie miejsca i jedno przesunięcie palcem po 12,3-calowej tafli. W swoich dwóch poprzednich autach robiłem to jednym pokrętłem, nawet na sekundę nie spuszczając oczu z drogi.
Omodą E5 jeździłem podczas najzimniejszej części zimy 2024/2025, miałem więc pod górkę także z podgrzewaniem foteli. Z Apple CarPlay'a to aż pięć klików, by je włączyć i ta sama procedura, żeby powrócić do Waze'a.
W Omodzie E5 klasycznymi przyciskami można tylko zmaksymalizować nadmuch na przednią szybę oraz wyłączyć (lub wyłączyć klimę). Ale nawet wtedy nie ma lekko, ponieważ informujące o tym diody umieszczono pod takim kątem, że w dzień na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić, czy się świecą.
Jak na ironię, boczne lusterka można regulować zarówno po staremu, jak i po nowemu: albo przyciskami w drzwiach, albo wywołując tę funkcję w menu ekranowym i operując klawiszami w ramionach kierownicy.
Omoda E5 nie zachwyca również ani widocznością przez wąską tylną szybę (na szczęście w bocznych lusterka widać tyle, ile trzeba), ani pojemnością bagażnika (300-1300 l; choć jego krawędź biegnie dość nisko), ani precyzją układu kierowniczego (choć i tak jest lepiej niż w spalinowej wersji przedliftowej Omody 5).
Chiński SUV Omoda E5: zasięg zimą i odporność "baterii"
Omoda E5 jest elektryczną wersją spalinowej Omody 5. Katalogowy zasięg E5 to 402 km. Kiedy jednak naładowałem akumulator trakcyjny o pojemności 61 kWh netto do 100 proc., komputer auta stojącego w podziemnym parkingu zimą dał mi jedynie 319 km jazdy.
Początkowo wydawało mi się, że kilometrów zasięgu ubywa szybciej, niż przybywa kilometrów drogi, ale to było tylko złudzenie. Sprawdziłem: podczas trzech dłuższych tras różnica sprowadzała się jedynie do 3 km (w trybie Eco) i 10 km w trybie Sport. Najgorsza była jednak pierwsza noc.
Kiedy się rozstawałem z Omodą E5 w poniedziałek o 22:53, termometr pokazywał -11 st. C. Nazajutrz, gdy o 7:59 z powrotem wsiadłem do chińskiego SUV-a, aby zacząć z nim wtorek, było już -12 st. Przez tę ciężką noc stopień naładowania akumulatora trakcyjnego obniżył się o zaledwie jeden procent — z 60 do 59 proc.
W nocy z wtorku na środę temperatura spadła do -7 st. C., zaś ze środy na czwartek — do -6 st. C. Ocieplało się. W obu przypadkach "bateria" Omody E5 nie uroniła ani procenta naładowania. Zima może zaskoczyć drogowców, ale nie Chińczyków.