- Kupno używanego auta za 10 tys. zł to spore wyzwanie, i to mimo tego, że takich ofert jest na rynku wyjątkowo dużo!
- Nasz „Top 10” to jedynie sugestie, bo najważniejszy jest stan konkretnego egzemplarza!
- W przypadku małych aut możecie liczyć na korzystną relację ceny do wieku
Nie tak dawno pisaliśmy o polecanych samochodach za ok. 5 tys. zł (Najlepsze używane auta za 5 tys. zł - TOP 10). Tekst ten spotkał się z dużym zainteresowaniem, ale chcieliście więcej i za więcej! Z tego powodu w kolejnym „Top 10” zajmujemy się właśnie autami za 10 tys. zł. Choć nadal nie są to duże pieniądze na zakup czterech kółek, można znaleźć ciekawe egzemplarze.
Auto za 10 tys. zł - zakup może nie być łatwy
Auto za 10 tys. zł bez trudu da się sfinansować z kredytu lub też programu „500+”. Handlujący samochodami sami to zresztą przyznają, że tańsze segmenty rynku wciąż cieszą się dużym uznaniem. Które modele najlepiej wybrać? Przede wszystkim warto zdać sobie sprawę z realiów - od używanych samochodów za 10 tys. zł nie oczekujcie idealnego stanu, przecież auta te przeważnie mają długi staż rynkowy (często ok. 15 lat). Od początku załóżcie, że kilka podstawowych napraw będzie was także czekać.
Są też raczej małe szanse na to, że uda się wam znaleźć auto za 10 tys. zł bez przygód blacharskich. Jasne, że pojedyncze przypadki tego typu mogą się trafić, ale nie są częste. Co ciekawe, w naszym zestawieniu uwzględniliśmy kilka modeli, których trwałość nie jest idealna, ale mają one dość dobrze znane problemy, więc ich usunięcie nie jest drogie (dużo tanich zamienników). Przeważnie dotyczy to popularnych aut.
Auto za 10 tys. zł - sedany, van oraz suv
Porównując zestawienie aut za 5 i 10 tys. zł, nie da się nie zauważyć, że w tym drugim pojawiły się nieco większe samochody. Zaproponowaliśmy Opla Vectrę C oraz nieco bardziej prestiżowe i lubiane przez Polaków Audi A4 B6. Na rynku znajdziecie jeszcze np. Volkswagena Passata B5, który w wersji po liftingu ma wyraźnie poprawione wielowahaczowe przednie zawieszenie. Jednak na klasie średniej nie skończyliśmy, bo w „Top 10” znajdziecie też jednego vana i jedno auto, którym można bez obawy opuścić utwardzone drogi.
W pierwszym przypadku auta za 10 tys. zł mowa o Citroënie Xsarze Picasso, w drugim – o Subaru Foresterze. Można co prawda szukać im konkurencji - pierwszemu np. wśród egzemplarzy Forda C-Maxa, ale Xsarę oceniamy znacznie wyżej od konkurenta. Forester może być zastąpiony przez modele, które nieźle poradzą sobie w terenie (np. Suzuki Jimny czy też pierwsza generacja Toyoty RAV4 3d), ale obie propozycje są wyraźnie mniej rodzinne od Subaru.
Auto za 10 tys. zł - kompakty do wyboru
W naszym zestawieniu aut za 10 tys. zł proponujemy także trzy samochody kompaktowe, ale są one na tyle popularne na rynku, że przekłada się to na tysiące ofert! Golf i Astra to konkurenci niemal z tych samych lat produkcji. Nieco inaczej ma się rzecz z Hondą, która z uwagi na wysokie ceny jest nieco starsza. Prawda jest jednak taka, że gdy dobrze wybierzecie, również i ten model może długo posłużyć. Warunek? Znalezienie egzemplarza bez rdzy (albo takiego, w którym nie wyrządziła ona jeszcze wielu szkód) i zainwestowanie w dodatkowe zabezpieczenie antykorozyjne!
Bardzo licznie są u nas reprezentowane auta najmniejszych segmentów. W ich przypadku można liczyć na korzystną relację ceny do wieku. Generalnie: im mniejsze auto, tym większa szansa na młodszy egzemplarz. Tym razem szukając auta za 10 tys. zł stawiamy na dwa modele segmentu A i jednego reprezentanta klasy B. O ile najmniejszych modeli za „dychę” nie jest przesadnie dużo, o tyle w segmencie B Renault Clio III to na pewno niejedyna sensowna propozycja.
Warto poszukać także któregoś z modeli Grupy Volkswagena, bo zarówno Seat, Skoda, jak i właśnie mały Volkswagen mogą być dobrą opcją. Są to bowiem dość trwałe samochody, z prostą mechaniką i tanimi częściami. Sporym minusem modeli z segmentów A i B jest stosunkowo niewielka podaż egzemplarzy z klimatyzacją. Często ten element w większych autach za 10 tys. zł może zwyczajnie nie działać - jak zwykle radzimy, abyście nie ufali nieuczciwym handlarzom, gdyż naprawa nie jest tania.
Do naszego „Top 10” nie podchodźcie bezkrytycznie, bo najważniejszym elementem zakupu używanego auta za ok. 10 tys. zł jest jego stan! Czasem o wiele ciekawszą opcją może być nawet mniej typowy model, który dobrze rokuje na przyszłość, niż popularne, ale zniszczone auto.
Auto za 10 tys. zł - podsumowanie
Auto za 10 tys. zł łatwiej wymyślić, niż kupić! Trochę tak niestety jest z najtańszymi, ale wcale nie tanimi samochodami. Na pewno trzeba minimalizować ryzyko - np. wybierając któryś model z naszego zestawienia. Czy to gwarancja sukcesu? Z całą pewnością nie, ale od czegoś trzeba zacząć i pamiętajcie, żeby podczas oględzin zachować czujność!
Pierwszą generację Citroena C1 kupicie także jako Peugeota 107 i Toyotę Aygo. Prawda jest taka, że mimo tej samej konstrukcji, silników oraz identycznego miejsca produkcji auta francuskich marek wycenia się nieco niżej. Za 10 tys. zł kupicie samochód z trzech pierwszych lat produkcji, zazwyczaj bez klimatyzacji. Jest jednak spora szansa na to, że będziecie mieli wybór nadwozia, bo za naszą bazową kwotę są dostępne zarówno 3-, jak i 5-drzwiowe auta. Oszczędności widać mocno w kabinie, na szczęście dotyczą one np. wygłuszenia, a nie wytrzymałości podzespołów. Dobrze wypada trzycylindrowy silnik benzynowy, który ma wysoką trwałość. Do tego dzięki krótkim przełożeniom początkowych biegów C1 w miarę żwawo przyspiesza. Nieźle należy ocenić także małego diesla 1.4/54 KM, ale w przypadku C1 lepszym wyborem jest całkiem oszczędny silnik benzynowy. Mały Citroën miewa drobne problemy z wykończeniem, na szczęście części do niego są dość tanie.
Najtańsze Clio III wycenia się na 8 tys. zł, ale uważajcie, bo sporo z nich może mieć firmową przeszłość. Clio jeździło także jako nauka jazdy, co będzie wpisane w karcie pojazdu (uważajcie, jeśli jest na nowo wyrobiona). Ceny aut od prywatnych użytkowników zaczynają się właśnie od ok. 10 tys. zł. Polecamy wersje z benzyniakami pod maską, bo diesel 1.5 dCi z początkowego okresu Clio III to jeszcze bardzo awaryjna jednostka. Do tego często diesle są w nie najlepszej kondycji!
Z benzyniaków polecamy podstawowe 1.2, które jest niezłe, jeśli chodzi o trwałość, ale osiągi to już nie jego specjalność. Część użytkowników montowała instalację gazową – uważajcie, bo to oznacza duże przebiegi i ogólne wyeksploatowanie. Clio III za ok. 10 tys. zł ma zwykle trzydrzwiowe nadwozie, którego użyteczność jest mocno ograniczona, ale czasem można też znaleźć pięciodrzwiową wersję. Kombi to relatywnie rzadki rarytas w tej cenie, do tego egzemplarze z takim nadwoziem często mają pofirmową historię.
Za 10 tys. zł bez większych problemów kupicie też kompakt. Astra III może niczym szczególnym nie porywa, ale za to wybór niezłych egzemplarzy jest duży, a sam model – bardzo poprawny i dość trwały. Nasza bazowa kwota bez problemu pozwala na zakup auta z silnikiem 1.9 CDTI. Polecamy 8-zaworową wersję, ale z uwagi na potencjalną firmową przeszłość i duże przebiegi skrupulatnie ją sprawdźcie. Odradzamy za to pozostałe diesle – 1.3, bo zbyt słaby, oraz 1.7, ponieważ jest awaryjny. Astra H za „dyszkę” może mieć również benzyniaka 1.4 (ryzyko rozciągnięcia łańcucha rozrządu, niewysoka moc), a czasem też polecaną jednostkę 1.6. Najłatwiej o pięciodrzwiowego hatchbacka i kombi, ale to drugie częściej było autem firmowym i co za tym idzie – może mieć ogromny przebieg.
Największy konkurent Astry – Volkswagen Golf V – też może być niezłą propozycją. W jego wypadku 10 tys. zł daje w zasadzie dwie możliwości. Pierwsza to diesel 1.9 TDI, udany (poza wersją BXE), jednak często wyeksploatowany już do granic możliwości. Inna opcja za „dychę” to prosty silnik benzynowy 1.6 8V, idealny do gazu. To ostatnie oznacza niestety, że często właśnie na tym paliwie był użytkowany – duże przebiegi i ogólne wyeksploatowanie. Jeśli jednak znajdziecie egzemplarz z rozsądnym przebiegiem, a do tego regularnie serwisowany, może to być strzał w dziesiątkę. Golf nie ma dużych problemów z jakością, a do tego ceny części i napraw nie są tu wygórowane. To też takie auto, które – gdy jest w niezłym stanie – zawsze znajdzie nabywcę. Uważajcie na korozję, bo czasem się tutaj zdarza. Nie polecamy skrzyń DSG (łączone z 1.9 TDI).
Kwota 10 tys. zł nie wystarczy na zakup Civica „ufo”, ale można zainteresować się starszą generacją modelu. Mechanicznie to bardzo trwały samochód, do tego ceny większości części są dość atrakcyjne. Nasza kwota pozwala na zakup poliftingowego auta (2003 r.), w którym poprawiono zabezpieczenie antykorozyjne (m.in. tylnej klapy). „Poprawa” nie oznacza niestety idealnej ochrony, dlatego od oceny podwozia trzeba zacząć oględziny samochodu, którym macie zamiar się zainteresować. Świetnym wyborem są wersje benzynowe. Już podstawowa 1.4 jest godna polecenia, a za „dychę” bez trudu kupicie Civica z silnikiem 1.6, który idealnie łączy osiągi z akceptowalnym spalaniem (dość często występuje w nadwoziu sedan). Nie polecamy diesla, gdyż na tle benzyniaków wypada po prostu blado! Problemów w benzynowym Civicu mogą przysporzyć wam jednak skrzynie biegów - psują się w nich łożyska (zwłaszcza gdy jeździ się na niskich obrotach).
Fiat Panda II to samochód, który nawet z większym benzyniakiem o pojemności 1.2 (większość ma motor 1.1/54 KM) nie zapewnia dobrych osiągów. Za to bez trudu zaparkujecie go w mieście, a dzięki pięciodrzwiowemu nadwoziu zapewnia niezłą użyteczność. Trwałość mechaniczna Pandy jest przeciętna, z drugiej strony ceny części są tak niskie, a naprawy nieskomplikowane, że ogólne koszty użytkowania nie są przesadnie wysokie. Jedną z droższych napraw jest reanimacja modułu elektrycznego wspomagania. Relatywnie drogo zapłacicie też za wymianę łańcucha rozrządu w dieslu 1.3, któremu zdarza się rozciągać. Uważajcie, bo na rynku jest dość dużo samochodów przerobionych z dostawczych vanów, spora część z nich może mieć też LPG (wiele wyeksploatowanych).
Zastanawialiśmy się, czy wybrać do zestawienia Vectrę C, czy Passata B5. Wygrał Opel, ale głównie z powodu ogromnej oferty rynkowej oraz dobrej relacji ceny do wieku – za ok. 10 tys. zł kupicie już bowiem egzemplarz po liftingu (2005 r.). Vectra C nie jest autem idealnym pod względem trwałości – ma np. szybko powracające problemy z geometrią tylnego zawieszenia, miewa też drobne kłopoty z korozją. Polecamy ją jednak, bo mimo wszystko to jedna z lepszych propozycji w naszym budżecie na obszerne auto klasy średniej. Niezależnie od wyboru nadwozia nie będziecie narzekać na wielkość przedziału pasażerskiego oraz bagażnika. Silnik? Benzyniaki 1.8 nie są złe, ale zdarza się im nadmierne zużycie oleju. Można zdecydować się na fiatowskiego diesla 1.9 (od 2004 r.). Polecamy prostsze wersje ośmiozaworowe o mocach 100 i 120 KM.
Xsara Picasso to jeden z najlepszych vanów za 10 tys. zł. Prosta budowa, bardzo udane silniki i ogromny wybór sprawiają, że koło tego auta nie sposób przejść obojętnie. Wszystkie silniki benzynowe można w Picasso polecić, ale najlepszym wyborem, jeśli zamierzacie korzystać z rodzinnego przeznaczenia auta, będzie udana dwulitrówka (serii EW). Dobrym pomysłem jest też motor 1.6 (seria TU). Spośród diesli silnik o pojemności 2.0 to tu jedyny słuszny wybór. Sporo Xsar Picasso służyło jako taksówki – tych aut raczej nie polecamy!
Audi A4 B6 za 10 tys. zł? Jeszcze dwa lata temu było to nie do pomyślenia. Spadek wartości i ogromny import tych samochodów spowodował jednak, że w 2019 r. da się za tyle kupić przyzwoite A4 II sprzed liftingu (czyli B6) – większa szansa na nadwozie sedan niż kombi. Wśród odmian silnikowych najwięcej jest diesli 1.9 TDI w wersjach 100- i 131-konnej. Jeśli ich realny przebieg nie przekracza 200 tys. km, a do tego były serwisowane, wciąż można się nimi zainteresować. Uważajcie jednak, bo liczba oszukanych aut jest ogromna.
Polecane auto za 10 tys. zł może również nadawać się na bezdroża. Wybraliśmy pierwszą generację Forestera, gdyż świetnie sprawdzi się nie tylko w lekkim terenie, lecz także jako auto rodzinne. Jeśli przedkładacie offroad ponad możliwości przewozowe, możecie także zainteresować się pierwszą generacją Toyoty RAV4, ale za „dychę” będzie ona raczej trzydrzwiowym autem. Subaru poza dobrą trwałością i użytecznością oferuje też sporo smaczków – ma boksera pod maską (polecamy wersję wolnossącą), bezramkowe szyby i napęd na cztery koła (nieco się różni w zależności od rodzaju skrzyni biegów, ale zawsze daje radę poza utwardzonymi drogami). Pierwszym problemem, na który trzeba zwrócić uwagę w przypadku Forestera, jest korozja. Jeśli już uda wam się kupić nieskorodowane auto, lepiej zostawcie sobie kilkaset złotych na zabezpieczenie. Forester nie jest także najtańszy w serwisie, warto mieć to na uwadze podczas sprawdzania. Sporo też zużywa paliwa.