- W szranki z chińskimi modelami stanęły trzy wyjątkowo popularne w Polsce auta
- Już bazowa wersja pewnego chińskiego SUV-a ma tak hojne wyposażenie standardowe, że może się z nią równać dopiero trzecia z pięciu odmian jednego z największych hitów naszego rynku
- W jednym przypadku różnica w cenie wynosi aż 40600 zł
- Nie zapominajmy o pułapce, w którą wpada wielu kierowców w Polsce: zakup auta to dopiero początek wydatków. To co na pierwszy rzut oka tańsze, bardzo szybko może okazać się droższe za sprawą utraty wartości. Jak szybko na wartości tracą samochody chińskie? Ile kosztuje ich ubezpieczenie i inne elementy utrzymania? Bardzo dokładnie, na wielu przykładach, opisaliśmy to w tym tekście: Koszty utrzymania chińskiego auta. Sprawdziliśmy, na jakim są poziomie
W tym zestawieniu nie chodzi o proste porównanie cen. Rzeczywistą różnicę najlepiej odda konfrontacja wersji o podobnej mocy i zbliżonym standardzie wyposażenia. Tyle że to wcale nie jest takie łatwe.
Moce i wyposażenie przecież nigdy nie będą takie same. Nie ma dwóch aut dwóch różnych marek o identycznym standardzie. Jak z tego wybrnąć?
Przeczytaj także: Dlaczego nowe samochody są tak drogie? Stanieją? Spytałem czołowych ekspertów [ANALIZA]
Chińskie auta tańsze? Porównanie z hitami
Każde z trzech porównań zacząłem od wybrania najtańszej wersji samochodu chińskiego producenta. Następnie dobrałem mu bezpośredniego rywala, wybierając odmianę silnikową o najbardziej zbliżonej mocy i przyspieszeniu od 0 do 100 km na godz., a następnie — możliwie najbardziej podobną wersję wyposażenia, skupiając się na jego praktycznych elementach.
Przeczytaj także: Obejrzałem zapowiedź najtańszego elektryka Kii. Prezes firmy zdradził mi, czy będzie auto w jeszcze niższej cenie
Zestawiałem ze sobą samochody z tego samego roku produkcji (w jednym przypadku to 2024), a ceny promocyjne uwzględniałem tylko wtedy, jeśli obowiązywały one w całej Polsce, a nie u jednego lub kilku dealerów. Dane zebrałem 10 marca 2025 r., a zdjęcia aut mają charakter ilustracyjny i mogą nie przedstawiać omawianej wersji.
Z chińskimi autami w szranki stanęły hity polskiego rynku nowych samochodów:
- Dacia Sandero (2. najczęściej rejestrowany nowy miejski samochód przez klientów indywidualnych w Polsce w okresie styczeń-luty 2025 r.);
- Kia Sportage (2. najczęściej rejestrowany nowy samochód przez klientów indywidualnych w Polsce w okresie styczeń-luty 2025 r.);
- Toyota RAV4 (5. najczęściej rejestrowany nowy kompaktowy SUV przez klientów indywidualnych w Polsce w okresie styczeń-luty 2025 r.; wszystkie dane o rejestracjach: PZPM)
Każdemu z tych szlagierów dobrałem po jednym rywalu z Chin: odpowiednio MG3, Jaecoo 7 i Forthinga T-Five. Zacznijmy pojedynkiem miejskich hatchbacków.
MG3 kontra Dacia Sandero
MG3 to jeden z najtańszych nowych samochodów w Polsce. Jak na jego tle wypada podobnie wyposażona Dacia Sandero?
Przeczytaj także: Pojeździłem Omodą E5. W tym chińskim SUV-ie tylko dwie rzeczy nie są premium
Spalinowa odmiana MG3 jest dostępna u nas tylko w jednej wersji silnikowej: 115-konnej z wolnossącą jednostką 1.5 (przyspieszenie od 0 do 100 km na godz. w 10,8 s). Osiągami najbliżej jej do 110-konnego wariantu Dacii Sandero, ale ten jest dostępny tylko w topowym wyposażeniu Stepway Extreme, a nam przecież zależy na możliwie najniższej cenie przy podobnym standardzie. MG3 zestawiam więc z 90-konną odmianą Sandero (turbodoładowane 1.0; przyspieszenie od 0 do 100 km na godz.: 11,7 s).
Bazowy wariant wyposażenia MG3 nazywa się Standard. W gamie Dacii Sandero najbliżej mu do wersji Expression. Obie oferują bez dopłaty m.in.:
- klimatyzację ręczną;
- tylny czujnik parkowania;
- elektryczne sterowanie przednich i tylnych szyb bocznych;
- elektryczną regulację bocznych lusterek;
- ekran dotykowy w środkowej konsoli (w MG3 10,25-calowy, w Dacii Sandero — 8-calowy);
- łączność z Apple CarPlay i Android Auto;
- stalowe obręcze kół (w MG3 15-calowe, w Dacii Sandero — 16-calowe)
MG3 ma w standardzie dodatkowo 7-calowy ekran zestawu wskaźników oraz kamerę cofania. Tę drugą można w Dacii Sandero Expression dokupić za 1900 zł w ramach pakietu Parking Plus, w skład którego wchodzą także system kontroli martwego pola i przednie czujniki parkowania (w MG3 niedostępne nawet za dopłatą). Ponadto Dacia Sandero Expression ma w standardzie podgrzewanie bocznych lusterek, które w MG3 bez dopłaty dostaje się dopiero w droższej odmianie Excite.
Reasumując: MG3 w 115-konnej wersji Standard kosztuje katalogowe 73500 zł, ale nadal jest dostępne za promocyjne 72000 zł. Z kolei Dacia Sandero w 90-konnej odmianie Expression to wydatek minimum 65300 zł. Dodajmy do tego pakiet Parking Plus i finalnie wychodzi 67200 zł. To o 4800 zł mniej od MG3.
Wygrywa Dacia Sandero.
Jaecoo 7 kontra Kia Sportage
Obecnie w polskiej gamie Jaecoo 7 są dostępne wyłącznie samochody z rocznika 2024, dlatego chińskie auto porównałem z cennikiem wyprzedażowym Kii Sportage również wyprodukowanych w 2024 r. (Kia sprzedaje też SUV-y z 2025 r.).
Przeczytaj także: Pojeździłem nowym SUV-em Audi Q5. Donald Trump na razie mu odpuścił
Spalinowe Jaecoo 7 jest u nas oferowane jedynie w 147-konnej wersji (1.6 turbo) z automatyczną skrzynią biegów (przyspieszenie od 0 do 100 km na godz.: 10,3 s). Kia Sportage też ma tylko jeden spalinowy wariant, szczęśliwie o podobnych osiągach (1.6 turbo; 160 KM; 9,8 s od 0 do 100 km na godz.), a w jego gamie mamy zarówno odmiany z ręczną, jak i automatyczną skrzynią biegów. Wybieram to drugie.
Bazowy wariant wyposażenia chińskiego Jaecoo 7 nazywa się Urban i jest na tyle bogaty, że może się z nią równać dopiero trzecia z pięciu wersji Kii Sportage, czyli Anniversary. I Urban, i Anniversary w standardzie mają m.in.:
- klimatyzację automatyczną dwustrefową;
- LED-owe reflektory;
- kamerę cofania;
- przednie i tylne czujniki parkowania;
- bezkluczykowy dostęp i uruchamianie samochodu;
- elektryczną regulację przednich foteli:
- podgrzewanie przednich foteli;
- elektryczną regulację przednich i tylnych szyb bocznych;
- elektryczną regulację, podgrzewanie i składanie bocznych lusterek;
- łączność z Apple CarPlay i Android Auto;
- ekran dotykowy (w Jaecoo 7 13,2-calowy, w Kii Sportage 12,3-calowy);
- ekran wskaźników (w Jaecoo 7 10,25-calowy, w Kii Sportage 12,3-calowy);
- 19-calowe aluminiowe obręcze kół
Kluczowe różnice są następujące. Jaecoo 7 Urban oferuje w standardzie dach panoramiczny (w Kii Sportage Anniversary wymaga on 4000 zł dopłaty), a także elektryczne otwieranie klapy bagażnika, system monitorowania martwego pola i bezprzewodową ładowarkę kompatybilnego smartfonu (te trzy elementy są niedostępny w Anniversary).
Z kolei Kia Sportage Anniversary ma w standardzie podgrzewanie kierownicy i tylnych skrajnych siedzeń, co Jaecoo 7 oferuje dopiero w wyższej odmianie Offroad (w Urban ich w ogóle nie ma, nawet za dopłatą).
Co ciekawe, w Jaecoo 7 lakier metalizowany nie wymaga dopłaty, a w Kii Sportage Anniversary to dodatkowe 3200 zł.
Chińskie Jaecoo 7 w spalinowej wersji Urban kosztuje od 139 tys. 900 zł, z kolei spalinowa Kia Sportage w odmianie z automatyczną skrzynią biegów i z poziomem wyposażenia Anniversary — od 153 tys. 900 zł. To drożej o 14 tys. zł, a jeśli do Kii dokupimy panoramiczny dach, różnica rośnie do 18 tys. zł.
Druga runda dla Chin.
Forthing T-Five kontra Toyota RAV4
Chiński Forthing T-Five jest dostępny w jednej wersji hybrydowej, a z kolei ta — w jednym wariancie wyposażenia. Natomiast Toyota RAV4 ma dwie odmiany hybrydowe i cztery poziomy wyposażenia.
Niestety, producent nie podaje mocy systemowej Forthinga T-Five HEV, ujawniając jedynie parametry silnika spalinowego (170 KM). Niemniej pod względem przyspieszenia od 0 do 100 km na godz. (9 s) chińskiemu SUV-owi najbliżej do 218-konnej wersji Toyoty RAV4 (8,4 s), a z punktu widzenia standardu wyposażenia — do jej odmiany Selection.
Obie oferują bez dopłaty m.in.:
- klimatyzację automatyczną;
- LED-owe reflektory;
- kamerę cofania;
- tylne czujniki parkowania;
- bezkluczykowy dostęp i uruchamianie samochodu;
- elektryczną regulację fotela kierowcy;
- podgrzewanie przednich foteli;
- elektryczne podnoszenie klapa bagażnika;
- elektryczną regulację przednich i tylnych szyb bocznych;
- elektryczną regulację, podgrzewanie i składanie bocznych lusterek;
- łączność z Apple CarPlay i Android Auto;
- ekran dotykowy (w Forthingu T-Five 12,25-calowy, w Toyocie RAV4 12,3-calowy);
- ekran wskaźników (w Forthingu T-Five 12,25-calowy, w Toyocie RAV4 10,5-calowy);
- 19-calowe aluminiowe obręcze kół
Forthing T-Five HEV oferuje w standardzie ponadto np. elektryczną regulację przedniego fotela pasażera, wentylację i masaż w fotelu kierowcy oraz system monitorowania martwego pola (żadnego z tych elementów nie ma w Toyocie RAV4 Selection) oraz dach panoramiczny (w japońskim SUV-ie wymaga on 6900 zł dopłaty).
Z kolei Toyota RAV4 Selection jest bogatsza w standardzie od Forthinga T-Five np. o przednie czujniki parkowania oraz podgrzewanie przedniej szyby i kierownicy (to wszystko jest niedostępne w chińskim SUV-ie), a jej automatyczna klimatyzacja jest dwustrefowa.
Forthing T-Five HEV kosztuje w Polsce od 155 tys. 900 zł, z kolei 218-konna wersja Toyoty RAV4 Selection — od 196 tys. 500 zł (cena promocyjna), czyli aż o 40600 zł więcej. I to bez dopłacania w RAV4 za panoramiczny dach.