- Przedstawiamy pojazdy z różnych epok – 100 lat motoryzacji zilustrowane (niechronologicznie) przez niesamowite samochody
- Są wśród nich auta brzydkie i tak brzydkie, że aż piękne, obok samochodów awangardowych i niezwykle rzadkich
- Prezentowane samochody są małe, duże, tanie i bardzo drogie – zwariowane samochody nie znają podziałów i zdarzają się w każdej klasie
Ekscentryczne koncepcje, kuriozalny design i eksperymentalne pojazdy pojawiają się na rynku young- i oldtimerów, stając się jego ciekawym uzupełnieniem. Niektóre z nich powstały z potrzeby czasu – auta były tanie w zakupie i eksploatacji, inne chciały być spektakularne, jak pra-SUV Lamborghini LM002 czy skrzydlaty potwór Plymouth Superbird. Jeszcze inne miały zdumiewające właściwości.
Nasze zestawienie powstało po to, żeby dać nadzieję. Na to, że motoryzacja to nie tylko mainstreamowa codzienność, zaspokojenie podstawowych potrzeb transportowych i zmartwienie o to, że auto dużo pali i zanieczyszcza środowisko, lecz także niesamowita frajda i to nie taka, której doświadcza się na torze wyścigowym lub podczas jazdy luksusową maszyną. Chodzi o radość obcowania z czymś rzadkim i niezwykłym.
Niektóre auta w naszym zestawieniu wyglądają tak, jakby ich projekty powstały na konkurs karykaturzystów. "Narysuj samochód, który parodiuje amerykański krążownik dróg – im bardziej zwariowany, tym lepiej!" Tę nagrodę, jak nic zgarnąłby Stutz Blackhawk – wszystko w nim jest nieskończenie przesadzone.
Inny przykład: Bristol Blenheim – coupé owianej tajemnicą brytyjskiej manufaktury Bristol, który jest przede wszystkim jednym: niezwykłym rarytasem. W ciągu 15 lat produkcji (do 2008 r.) powstało między 100 a 300 Blenheimów. Nawet dokładna liczba egzemplarzy nie jest znana. Bristol zabrał tę tajemnicę, podobnie jak wiele innych do grobu – firma splajtowała w 2011 r.
Nasza lista obejmuje samochody z różnych okresów historii motoryzacji. Niektóre z nich są "prawie nowe" – choćby Pontiac Aztec czy Fiat Multipla, które można spotkać na naszych drogach. Wszystkie łączy jedno – są ekstremalne, ale przede wszystkim nieszablonowe.
Galeria zdjęć
Należeć do najbardziej zwariowanych samochodów wszech czasów to wysoko zawieszona poprzeczka. Już na wstępie chcemy wam poprawić humor – produkowany w latach 2004–13 SsangYong Rodius wygląda tak, że zapamiętamy go na długo. Zwłaszcza tył – jak gdyby werandę nałożyć na kombi. Co ciekawe, SsangYong Rodius nie jest projektem domorosłego designera, lecz dziełem byłego szefa Królewskiej Akademii Sztuki w Londynie – Kena Greenleya. Nietypowe proporcje miały przypominać jacht, ale tak się nie stało, niektórym Rodius kojarzył się z karawanem, innym z dostawczakiem z poziomem widokowym.
Jeśli myślicie, że pierwszy Smart (2,50 m) był krótki, to co powiecie na Peela P50? Jego długość to zaledwie 1,35 m, a masa – 62 kg. Produkowany w latach 1961-63 na brytyjskiej wyspie Man samochodzik był ciasny, głośny, gorący i powolny – trudno o bardziej zwariowany pojazd niż ten. Autko wykonane z włókna szklanego, dwusuwowy silnik o pojemności 50 cm sześć. rozwijał moc 4,2 KM i był umiejscowiony tuż obok kierowcy, przez co w kabince było nieznośnie gorąco i głośno. Biegu wstecznego Peel nie miał, zamiast tego uchwyt, który ułatwiał dociągnięcie autka na miejsce parkingowe.
Wystarczy jedno spojrzenie, żeby rozpoznać w nim ulicznego wojownika. Plymouth Superbird prezentuje się ekstremalnie. Niezorientowani uważają go zazwyczaj za samochód filmowy. Tymczasem Superbird ze swoim monstualnym skrzydłem i karykaturalnym, pochylonym nosem wyprodukowany został w 1935 egzemplarzach i miał spełnić konkretne zadanie. Posłużył do homologacji samochodów wyścigowych. Ze względu na swoją historię i rzadkość – do dziś przetrwało mniej niż 1000 aut – Plymouth Superbird osiąga na aukcjach zawrotne ceny.
Gdyby chodziło o najbardziej szalonych producentów samochodów, to dziwaczna i tajemnicza firma Bristol zajęłaby bezapelacyjnie pierwsze miejsce. Produkowane w latach 1993-2008 coupé Blenheim reprezentuje charakterystyczne cechy firmy: na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, przy bliższym przyjrzeniu się – nic tu do siebie nie pasuje (tylne światła od Opla Senatora), ale auto wyprodukowane tak, żeby przeżyć swojego właściciela. No i najważniejsze: ekskluzywność na najwyższym poziomie.
Kolejny nieszablonowy pojazd z Wysp Brytyjskich. Reliant Robin: plastikowa zabaweczka. Trzykołowe kombi znane jest u nas przede wszystkim z filmów o Jasiu Fasoli. Widać w nich często, jak łatwo położyć je na boku. W Anglii miłośnicy nazywali go plastikową świnką (Plastic Pig). Dzięki niskiej masie wynoszącej 450 kg i trzem kołom można go tam było prowadzić bez prawa jazdy na samochód, a jedynie na motocykl. Oprócz tego niezwykły jest okres produkcji Robina – Reliant wytwarzał go aż 30 lat!
Inna twarz Garbusa. Buggy to samochód służący jednemu celowi – sprawianiu frajdy. Budowany na podwoziu Volkswagena Garbusa pojazd do dziś służy w wielu miejscach na świecie jako pojazd do hasania po plaży. Zbędnych części, takich jak drzwi czy dach, Buggy nie miało. Buggy było chętnie zamawiane także w częściach do składania. Karoseria z włókna szklanego i proste podzespoły techniczne Garbusa ułatwiały zadanie. Ze względu na możliwości użytkowania bliżej mu do motocykla niż samochodu. Zwrotne, zrywne, zabawne. Nic dziwnego, że Volkswagen chce nawiązać do tej tradycji.
Las Vegas na kołach. Więcej Ameryki nie da się zawrzeć w jednym samochodzie. Mnóstwo tu blichtru, błyskotek i detali mających zrobić wrażenie. Techniczną bazę produkowanego w latach 1973-79 coupé stanowił Pontiac Grand Prix, jednak Stutz Blackhawk przewyższał go długością 5,80 m, a masą 2,4 t aż o 400 kg. Fallusowate pokrywa silnika i grill, boczne rury wydechowe, koło zapasowe wystawione na zewnątrz, szprychowe obręcze kół i zaznaczone błotniki miały przypominać samochody z lat 30. XX w.
Najbrzydsze auto świata. Do tego tytułu bez wątpienia pretenduje produkowany w latach 2000-05 Pontiac Aztek. Jeśli gdzieś zestawiany jest ranking najszpetniejszych pojazdów, Aztek zawsze do niego trafia. Mimo że to połączenie SUV-a i vana sprzedawane było tylko w USA, Kanadzie i Meksyku, jego niezwykły wygląd przysporzył mu (nie)sławy na całym świecie. I pomyśleć, że Pontiac chciał samochodu innego niż wszystkie, który ożywiłby markę i zadziwił świat. Projektanci Azteca, mimo że wiedzieli, jakie są rynkowe trendy, źle się do sprawy zabrali. W efekcie, owszem, zadziwili świat, ale nie tak, jak zamierzali. Do popularności Azteca przyczynił się potem serial "Breaking Bad", którego główny bohater jeździł właśnie tym samochodem.
Przeminęło z wiatrem. Samochód skonstruowany przez pioniera lotnictwa, austriackiego inżyniera Edmunda Rumplera w 1921 r. wyglądał jak żaden inny pojazd na świecie. Jego nazwa Tropfenwagen, czyli "samochód kropla" pochodzi od kształtu nadwozia. Jego właściwości aerodynamiczne były jak na tamte czasy absolutnie niezwykłe – współczynnik oporu powietrza Cx zmierzony w 1979 r. w tunelu aerodynamicznym Volkswagena wynosił zaledwie 0,28. W czasach gdy wartości 0,60 były na porządku dziennym! W 4-5 osobowej kabinie kierowca siedział samotnie z przodu. Tropfenwagen zyskał międzynarodową sławę, gdy w 1927 r. zagrał w słynnym filmie "Metropolis", w którym większość Rumplerów została spalona. Nieliczne pozostałe egzemplarze zdobią muzealne wystawy.
Lata 50. XX w. to były w Niemczech czasy najmniejszych pojazdów. Jednym z najdziwaczniejszych przedstawicieli klasy mikrosamochodów był produkowany w latach 1951-69 Fuldamobil. Trójkołowe (potem czterokołowe) autko o charakterystycznym jajowatym kształcie miało zaspokoić podstawowe potrzeby transportowe. Wiele ich nie wyprodukowano. Szacuje się, że powstało 2900 egzemplarzy z silnikami benzynowymi o mocy 6,5-10,2 KM.
Samochód piękny jak Alfa Romeo? Nie tym razem. Alfa Romeo SZ już na etapie rozwoju zyskała przydomek "Il Mostro", czyli potwór. Stylistyka autorstwa Zagato nie należy do klasycznie pięknych, za to jest auto jest konsekwentnie kanciaste i ma kształt klina. Produkowane ręcznie u Zagato w latach 1989-93 coupé SZ (Sprint Zagato) występowało wyłącznie w klasycznym kolorze Alfa Rosso. Powstało nieco ponad tysiąc sztuk, do tego 278 egzemplarzy roadstera RZ (Roadster Zagato), który oprócz czerwonego mógł być także żółty lub czarny.
Amerykanie w czasach kryzysu naftowego lat 70. XX w. nagle zauważyli, że samochody nie muszą być koniecznie ponad 5-metrowymi palącymi jak smok olbrzymami. Zapragnęli czegoś kompaktowego. A wyobrażali sobie to tak: AMC Pacer miał co prawda tylko 4,36 m długości, ale silniki to już tylko 6— lub 8-cylindrowe, do tego klimatyzacja, skóra i wszelki luksus. Produkowany w latach 1975-79 Pacer był "nienachalnej" urody, ale dość charakterystyczny, żeby zagrać w filmach kręconych po obu stronach Atlantyku.
Lambo dla Rambo. Choć ten dziwaczny pikap wygląda jak mieszanina pojazdu opancerzonego z niewidzialnym samolotem wojskowym Stealth Lamborghini LM002 ma elementy typowe dla włoskiej marki, np. gaźnikowe V12 o mocy 450 KM z Countacha. Jego bak mieści 290 l i wcale nie wydaje się za duży – LM002 może w terenie spalać 100 l/100 km. Większość z wyprodukowanych w latach 1986-93 328 egzemplarzy trafiła do krajów arabskich wydobywających ropę. Tam spalanie 100 na 100 nie było niczym strasznym.
Samochód, który pływa po jeziorach i rzekach, czy łódź, która jeździ po drogach? Jakkolwiek, by je nazwać amfibie, istnieją. Jedną z nich jest Amphicar zaprojektowany przez niemieckiego konstruktora Hansa Trippela. Jak to w takich przypadkach bywa, rezultat nie był ani udanym samochodem, ani optymalną łodzią. Jednak auto znalazło klienta, w latach 1961-68 sprzedano niespełna 4 tys. sztuk, z których większość trafiła do USA. Ekskluzywny pojazd wodno-lądowy przeznaczony dla tych, którzy chętnie płyną pod prąd. I nie boją się częstych napraw.
Tego nie da się "odzobaczyć". Wczesny Fiat Multipla jest tak brzydki, że aż piękny. I pomyśleć, że zaprojektowali go znani z dobrego gustu Włosi z fiatowskiego Centro Stile. W uznaniu ich dzieła nowojorska MoMA (muzeum sztuki nowoczesnej) dołączyła w 1999 r. Multiplę do wystawy nt. samochodów na nowe stulecie. Nie sposób odmówić designowi Multipli oryginalności, którą straciła po face liftingu z 2004 r. Oprócz tego Fiat ma praktyczne zalety: sześć siedzeń w dwóch rzędach, przestronność, łatwość dostosowania wnętrza do aktualnych potrzeb i fantastyczna widoczność.
Pod koniec ubiegłego wieku wielu producentów wymyślało sobie nisze, które mogłyby wypełnić ich samochody. Niektóre z nich wydają się absurdalne. Jak choćby kombinacja roadstera ze sztywnym chowanym dachem i pikapa napędzanego V8. Na coś takiego zdecydował się Chevrolet – jego SSR (Super Sport Roadster). Pikap coupé cabrio oprócz absolutnie oryginalnej koncepcji ma miłą dla oka stylistykę retro. Mimo wąskiej niszy, w której Chevrolet SSR się znalazł, w latach 2003-06 sptzrdał się w 24 tys. egzemplarzy.
Na koniec zostawiliśmy model wśród niezwykłych wyjątkowy. Renault Avantime zgodnie zresztą z nazwą wyprzedził swój czas. Trzydrzwiowe nadwozie o spektakularnej stylistyce łączyło cechy minivana i coupé. Ogromne boczne drzwi o długości 1,40 m (!) zamocowano na podwójnych zawiasach, dzięki czemu długie skrzydła najpierw przesuwały się, a potem odchylały, ułatwiając wejście do tyłu kabiny. W dobrze doświetlonym dzięki obszernym szklanym powierzchniom wnętrzu Avantime mieścił cztery osoby na czterech osobnych fotelach. Ekscentryczna koncepcja nie zyskała jednak szerokiego uznania na rynku i w 2003 roku Renault zamknęło produkcję – w zaledwie 2 lata po jej rozpoczęciu. W sumie powstało 8557 Avantime'ów.