- W 1991 r. w ofercie Mercedesa i Audi pojawiły się nowe limuzyny. W tym czasie do walki o europejskiego klienta włączyły się też firmy koreańskie
- Ten rok z pewnością nie należał do najlepszych dla sportowych aut, bo polityczne okoliczności nie były sprzyjające dla niezbyt oszczędnych pojazdów - agresja Iraku na Kuwejt
- W 1991 roku Citroen udowodnił jednak, że także wolumenowe modele mogą być nośnikami nowoczesnej techniki
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Dla wielu z nas rok 1991 nie wydaje się być zamierzchłą przeszłością, ale 30 lat to jednak kawał czasu. Dokładnie wtedy w FSO z taśmy zjeżdżał ostatni Fiat 125p, a w NRD zakończono krótką produkcję Wartburga 1.3. Na Zachodzie o prym wśród kompaktów walczył Golf z Astrą i Escortem, a pojawienie się nowej klasy S – W140 – spowodowało niemały zamęt wśród wiernych miłośników marki.
Oczywiście, nowy Mercedes Klasy S, który szybko otrzymał w Polsce przydomek "czołg", nie był jedynym samochodem, który na początku lat 90. zwrócił na siebie uwagę. Japońska Mazda na przykładzie modelu 121 pokazała, na czym polega tzw. design organiczny, którego motywem przewodnim są krągłości.
Na salonie we Frankfurcie liczni producenci zaprezentowali też pojazdy jutra z ekologicznymi napędami – w związku z agresją Iraku na Kuwejt ceny ropy poszybowały w górę i oszczędzanie znów stało się modne. Niestety, mody mają to do siebie, że szybko przemijają i tylko nieliczne pojazdy dalej rozwijano. Jednym z niech był elektryczny Peugeot 106, który trafił do produkcji cztery lata później. Przy dobrych wiatrach na jednym ładowaniu baterii auto mogło przejechać ok. 100 km – a jednak aż tak wiele się od tamtego czasu nie zmieniło...